Wreszcie gdy znalazłem kawałek suchej ziemi postanowiłem spróbować się tam rozbić. I gdy już rozłożyłem namiot to chwilę później postanowiłem go złożyć bo zza gór widać było błyski i co rusz dochodziły do mnie dźwięki burzy. Z początku myślałem, że to w oddali, raz słychać było ciszej, raz głośniej, później oszukiwałem siebie, że to przejdzie bokiem, a ostatecznie postanowiłem uciekać, w obawie przed nadchodzącym końcem świata, który rozpoczął się 30 minut później gdy już siedziałem w barze i bezpiecznie obserwowałem całe zjawisko.
Burzę taką jak ta pewnie przeżyłem nie raz jak byłem mały, ale wtedy się bałem i zamiast obserwować to spędzałem trochę czasu w toalecie, trochę w szafie więc muszę przyznać, że tym razem natura nieco zaszalała i spektakl trwał łącznie z półtorej godziny, z 10 minutową przerwą. W związku, że przed sobą miałem otwartą przestrzeń mogłem delektować się pokazem, a grube i długie od nieba do ziemi pioruny sypały się z nieba jeden po drugim w akompaniamencie ulewnego deszczu, a wszystko skończyło się mniej więcej o północy, gdy zamykali bar. Jako, że parę dni później dowiedziałem się, że w okolicy Rieki(!!) w czasie +/- parę dni od mojego przyjazdu odnotowane zostało trzęsienie ziemi to jak to się mówi miałem chyba więcej szczęścia niż rozumu, bo najpierw ocalałem w Ljubljanie, a później przetrwałem nad Adriatykiem.
Do rana nie działo się już nic, obudziłem się zgrzany wyszedłem z namiotu i pomyślałem: jak tu pięknie! Postanowiłem, że zabawie trochę dłużej i nie tylko się umyłem, ale i rozłożyłem się na jakiś kamieniach i zacząłem czytać książkę będąc do połowy zanurzony w wodzie, tak czystej i przede wszystkim niesamowicie ciepłej, że nie wierzyłem w to co się dzieje i za cenę 50 złotych, które wydałem jeszcze w Biedronce na południu naszego mlekiem i miodem płynącego kraju przeżywam coś, tak zwykłego dla wielu ludzi, a tak niesamowitego dla mnie! Po ponad godzinie stwierdziłem jendak, że trzeba uciekać bo niestety nieprzyzwyczajona skóra narażona jest na działanie promieni słonecznych zbyt mocno i już czułem, że ciało trochę piecze. Co więcej do przejechania miałem ponad 150 km co jest mało, ale trzeba się zebrać i ruszyć.
Zdjęcie robione już prawie z autostrady, na którą droga opisana jest poniżej. W tle wieżowce Rieki. |
tk
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz