wtorek, 17 września 2013

Taki trip, że aż się w Google nie mieści!

PLAN:

CEL: Zwiedzić Bałkany i Turcję
FINANSE: Teoretycznie nieograniczone, ale jak najtaniej (jestem studentem!)
TRANSPORT: Autostop
NOCLEG: Znajomi, namiot
DYSTANS: 8 500 km
CZAS: 27 lipiec - 23 sierpień

Więc jak już wiedzie z działu "o mnie" mam 21 lat, jestem studentem, w zeszłym roku wyjechałem na Erasmusa, gdzie zacząłem zwiedzać, z czasem poznałem smak autostopu i powoli zacząłem dochodzić do wniosku, że tym sposobem, można zwiedzać, nie będąc bogatym! Oczywistym jest to, że nie po pierwszym razie zdecydowałem się na taką wyprawę w rejon Europy, który do tamtej pory uważałem za niebezpieczny, położony na "końcu świata", ale dodać muszę, że planowanie całego tripa zajęło mi parę dni. W zasadzie była to trochę spontaniczna decyzja spowodowana nabraniem wiary we własne umiejętności. Najpierw w okolicy marca/kwietnia przejechałem trasę około 3000km po Hiszpanii (ze względu na ograniczenia czasowe i brak dużego doświadczenia pomagałem sobie autobusami jak już na prawdę nie szło. To będzie też opisane, ale trochę później). Wreszcie gdy zbliżył się koniec semestru, kończył się Erasmus, pryskały czary i ja nie wiedziałem co ze sobą dalej robić. Jedną z opcji była praca w Portugalii na południu, żeby zarobić trochę pieniędzy na wyjazd na Mistrzostwa Świata do Brazylii. Wreszcie dowiedziałem się, że koleżanki (Brazylijki), mają w planach zwiedzać Europę i 8 lipca będą w Budapeszcie po czym dalej jadą do Wiednia, Pragi, Berlina i Amsterdamu. No to pomyślałem, że mam 100 euro więc starczy, zaplanowałem trasę pół wakacji pozwiedzam, pół popracuję. W końcu Amsterdam to też fajna opcja!

Tak miała wyglądać trasa w Hiszpanii, ostatecznie trochę się zmieniła, ale i tak było warto!
A tak ta na koniec Erasmusa, początkowo do Pragi, ostatecznie wyrobiłem się i dojechałem do Budapesztu!

wtorek, 10 września 2013

Pamukkale - "księżyc" / Pamukkale - "moon", for my friend Kuba Szepietowski

Pamiętam ten dzień kiedy mój kolega /Kuba Szepietowski/ wrócił z Madeiry i powiedział, że ta wyspa jest tak cudowna, że do pełni szczęścia brakuje jej tylko dinozaurów, a jedyne co może go jeszcze zadziwić i bardziej podekscytować to tylko lot na księżyc. Cóż. W tej pisance zaprezentuje wam, że żeby być na księżycu wcale z Polski daleko jechać nie trzeba, a już na pewno nie wzbijać się setki tysięcy kilometrów w górę ku widocznemu na nocnym niebie białemu punktowi, gdzie prawdopodobnie dotarli tylko Amerykanie, którzy także prawdopodobnie znaleźli wiatr w kosmosie co daje, że to prawdopodobieństwo staje się wątpliwe jak atak terrorystów na Światowe Centrum Handlu w 2 roku nowego stulecia. Bądź co bądź ja na swoim księżycu po za wiatrem odnalazłem nawet wodę i setki ludzi kąpiących się w niej - także może podczas Zimnej Wojny Amerykanie wylądowali przypadkiem właśnie tam? O tym się pewnie dowiemy za jakieś 100 lat, czyli nie dowiemy się wcale bo już będziemy martwi!

Odbiegając od tematu polityki, idziemy dalej, choć żeby dostać się do miejsca, o którym dziś mowa trzeba pokonać z mojego Gdańska ponad 3000 km więc lepiej samochodem, bądź samolotem (choć tutaj będzie zbyt szybko i nie starczy mi czasu na wyczerpanie tematu).