Po świętach przyszedł czas na powrót, ponownie przed Eindhoven, jednak tym razem z jedno dniową przerwą. Jako, że lotnisko nie jest otwarte całą dobę, spałem na couchsurfingu, a żeby nie wydawać pieniędzy, których i tak nie mam, do miasta zrobiłem sobie ok 2 godzinny spacer. Godnego uwagi podczas mojego pobytu tutaj nie zdarzyło się nic po za potwierdzeniem, że Czarny to chachment i w większości przypadków ci ludzie są pasożytami zatruwającymi i tak już chory "organizm" holenderski. Po za kradzieżą oraz sprzedażą narkotyków i straszeniem turystów swoją obecnością "wyróżniają" się jedynie tym, że są niewidzialni w nocy...
Po tym przykrym wstępie, należy jednak dodać, że mój gospodarz okazał się być bardzo w porządku i opowiedział mi o swoim życiu w Iranie. Wbrew temu co mówi opinia publiczna i większość ludzi myśli, jest to dość cywilizowany kraj, w którym prawie wszędzie spotkać można policję czy wojsko, a kara śmierci za trzykrotne przyłapanie na byciu pod wpływem alkoholu, nie przeszkadza żeby na każdej imprezie ludzie zapijali się do utraty tchu, czy robili gorsze rzeczy jak palenie(?) opium. W związku z internetową cenzurą, tak prosta czynność jak wejście na fejsa, powoduje złamanie prawa poprzez łączenie się z siecią przez zagraniczne serwery, a zakaz kontaktu z obcokrajowcami nie powstrzymuje ludzi przed aktywnym udzielaniem się na stronie couchsurfingu. Z tego krótkiego wczorajszego spotkania z Maćkiem, wyniosłem, że więksi z nich kombinatorzy niż terroryści, którzy według Izraela posiadają technologię pozwalającą zniszczyć całą galaktykę...
So, enjoy Eindhoven!
tk
Jestem zwykłym studentem, który nie posiada żadnych super mocy. Gdy miałem 19 lat wyjechałem na Erasmusa i tak się stało, że zacząłem dużo zwiedzać, później kasa się skończyła a chęci pozostały i zaczął się autostop, dzięki któremu poznałem już wiele krajów w Europie, ale co najważniejsze także samego siebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz