czwartek, 2 stycznia 2014

Dzień 7. - "Welcome to Bosnia and Herzegovina"

W 2013 roku nasiliła się internetowa propaganda przeciwko muzułmanom, że trzeba bronić Europę przed tym problemem, a wstąpienie Turcji do UE będzie początkiem jej końca. W związku z tym, że w Portugalii bardzo wielu moich znajomych było z Azji Mniejszej i nigdy się nikogo z nich nie bałem, a część z nich była nawet moimi bardzo dobrymi Erasmusowymi przyjaciółmi to nie do końca rozumiałem o co chodzi z problemem. Ostatecznie przez to całe zamieszanie przez jakiś czas mimo wszystko zacząłem się ich bać, dopóki ponad internetowym gównem nie zwyciężył wreszcie mój mózg i świadomość tego, że egzystuję z tymi ludźmi od ponad pół roku i jedyną "złą" rzeczą, którą próbowali mi zrobić to podać więcej alkoholu gdy byłem już wystarczająco zmęczony.

Gdy zabierałem się za pierwsze planowanie swojej wycieczki to dowiedziałem się, że muzułmanie w Europie już istnieją i właśnie kraj do którego zmierzałem był ich siedzibą. To napawało mnie strachem, jednak przeczytałem też, że nie są oni ortodoksyjni więc już było mi lepiej i w drodze do Bośni ciągle w głowie powtarzałem sobie tą myśl, a smaku podróży w nieznane dodawała ciekawość co tam zobaczę, spotkam i jak bardzo będzie to inne od moich wyobrażeń.


Ostatni Serbowie, z którymi w tym kraju miałem do czynienia byli bardzo miłymi ludźmi i żeby łatwiej było mi się dostać do Sarajewa chcieli podwieźć do innego przejścia granicznego, jednak to leżało trochę za daleko i nie potrzebne było, żeby nakładali tyle kilometrów. Zanim jednak dojechaliśmy w ogóle na obrzeża kraju, za wyprzedzanie złapała nas policja. Po raz kolejny potwierdziło się, że "teraz pieniądz w cenie" i 30 euro (!!) zmieniło właściciela na rzecz drogówki ;). Później, bez większych kolejnych incydentów dojechaliśmy i w Zvorniku przeszedłem granicę, skąd mogłem jechać zarówno na północ do Banja Luki, albo kierować się bardziej na południe ku stolicy, jednak na sam początek skierowałem się ku rzecze Drina, żeby wreszcie się "wyszorować". Dopiero później postanowiłem walczyć ze słońcem i realizować swój plan, który zakładał, że najpierw pojadę na północ. Niestety, po 3h stania w upale, gdy moja skóra dostawała koloru raka postanowiłem, że ustawię się po 2 stronie i zaatakuję stolicę. Poszło lepiej, bo już po chwili zrobiłem pierwsze paręnaście kilometrów ku celu, później kolejne kilka, aż wreszcie 25 km dalej stałem w cieniu, otoczony górami z jeziorem po prawej stronie. Był to tak piękny widok, że aż nie chciałem, żeby ktoś mnie stamtąd zabrał, a to nastąpiło jakieś 30 minut później.


Pierwsze wrażenie jakie wywarł na mnie ten kraj było zdumiewające. Tak przepięknych widoków jadąc po prostu samochodem nie widziałem prawie nigdzie (chyba jedyną rzeczą która może konkurować to przejazd z Genevy do Chamonix przez Alpy!). Strasznie trudno jest to wszystko opisać z perspektywy czasu, ale po prostu bylem w szoku! W pewnym momencie wjechaliśmy na szczyt góry, gdzie zrobiło się dość chłodno, a ja tylko w myślach prosiłem, żeby nie okazało się, że gdzieś tutaj mój kierowca się zatrzyma bo nie dość, że zamarznę, to mój namiot zdepczą biegające po ulicy krowy! Później okazało się, że ten wyrzucił mnie jakieś 50 km od stolicy, gdzie było już cieplej, ale zachodzące słońce dawało do zrozumienia, że zbyt wiele czasu nie mam. Dodatkowo nie bylem jedynym, który czekał na okazję. Chwilę po mnie przyjechało kolejne auto, które wyrzuciło kobietę w wieku ok 60 lat, a jeszcze później wysiadł jakiś wojskowy. Wtedy pomyślałem, że moje szanse spadły prawie do zera... ale jednak z tej trójki zostałem wybrany jako pierwszy i z uśmiechem na twarzy jechałem w kierunku Sarajewa!



Ostatnią rzeczą którą zauważyłem, gdy staliśmy w tym radosnym trójkącie na jednej ulicy to to, że te stare kobiety bardzo lubią podróżować w ten sposób. Musi być to bardzo popularne, bo nie chce im się nawet trzymać ręki w górze z kciukiem wystawionym ku niebu. Po prostu stoją... i czekają. A jednak po tym o czym pisałem będąc w Serbii, jako obcokrajowiec, nie wiedziałbym w jakim celu one się tam znajdują ;)!

tk

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz