Gdy zabierałem się za pierwsze planowanie swojej wycieczki to dowiedziałem się, że muzułmanie w Europie już istnieją i właśnie kraj do którego zmierzałem był ich siedzibą. To napawało mnie strachem, jednak przeczytałem też, że nie są oni ortodoksyjni więc już było mi lepiej i w drodze do Bośni ciągle w głowie powtarzałem sobie tą myśl, a smaku podróży w nieznane dodawała ciekawość co tam zobaczę, spotkam i jak bardzo będzie to inne od moich wyobrażeń.
Ostatni Serbowie, z którymi w tym kraju miałem do czynienia byli bardzo miłymi ludźmi i żeby łatwiej było mi się dostać do Sarajewa chcieli podwieźć do innego przejścia granicznego, jednak to leżało trochę za daleko i nie potrzebne było, żeby nakładali tyle kilometrów. Zanim jednak dojechaliśmy w ogóle na obrzeża kraju, za wyprzedzanie złapała nas policja. Po raz kolejny potwierdziło się, że "teraz pieniądz w cenie" i 30 euro (!!) zmieniło właściciela na rzecz drogówki ;). Później, bez większych kolejnych incydentów dojechaliśmy i w Zvorniku przeszedłem granicę, skąd mogłem jechać zarówno na północ do Banja Luki, albo kierować się bardziej na południe ku stolicy, jednak na sam początek skierowałem się ku rzecze Drina, żeby wreszcie się "wyszorować". Dopiero później postanowiłem walczyć ze słońcem i realizować swój plan, który zakładał, że najpierw pojadę na północ. Niestety, po 3h stania w upale, gdy moja skóra dostawała koloru raka postanowiłem, że ustawię się po 2 stronie i zaatakuję stolicę. Poszło lepiej, bo już po chwili zrobiłem pierwsze paręnaście kilometrów ku celu, później kolejne kilka, aż wreszcie 25 km dalej stałem w cieniu, otoczony górami z jeziorem po prawej stronie. Był to tak piękny widok, że aż nie chciałem, żeby ktoś mnie stamtąd zabrał, a to nastąpiło jakieś 30 minut później.
Ostatnią rzeczą którą zauważyłem, gdy staliśmy w tym radosnym trójkącie na jednej ulicy to to, że te stare kobiety bardzo lubią podróżować w ten sposób. Musi być to bardzo popularne, bo nie chce im się nawet trzymać ręki w górze z kciukiem wystawionym ku niebu. Po prostu stoją... i czekają. A jednak po tym o czym pisałem będąc w Serbii, jako obcokrajowiec, nie wiedziałbym w jakim celu one się tam znajdują ;)!
tk
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz